wtorek, 11 listopada 2014

#2 Marc Bartra

Drugi post, lel, będzie Marc Bartra.
Dla / Żelkowa.
Uwaga za 3...2...1...

-Zrozum, że ja i tak mam głęboko wyjebane, co ty myślisz na ten temat.Zostajesz w domu. - Mówił Alex z dziwnym spokojem.
-Chyba cię piorun popieścił! Nie będę mieszkać w jednym domu z takim debilem jakim ty jesteś. Alex, dawałam ci szansy, było ich dużo, aż zanad...Ale to jest koniec, nie będę tego tolerować. Wyprowadzam się, a z nami koniec! - krzyknęłaś czując łzy na policzkach. Pobiegłaś do sypialni, chcąc spakować swoje rzeczy.
-Nie zostawisz mnie...
-Oo, pewny jesteś?
-Jestem. - Westchnął spokojnie.
-To nie bądź kolego. -Zabrałaś torebkę i w starą torbę wpakowałaś ubrania na jutro i czystą bieliznę.  Szybko się uwinęłaś i wyszłaś z domu. Protestował, ale jebać go.
-Jeszcze do mnie wrócisz. - krzyknął z progu a do ciebie dotarło, że chyba będziesz musiała, bo kompletnie nie masz gdzie iść...
Odeszłaś kawał drogi od domu, po czym cała we łzach z torbą w lewej ręce, usiadłaś na krawężniku.
Zanim się obejrzałaś była pierwsza w nocy.
-Nie ładnie tak się włuczyć po nocy, kotku.- usłyszałaś za sobą męski głos.
Był to chłopak wyglądający na mniej więcej 25-26 lat. Czuć było od niego piwo i papierosy.
-Ja...
-Jesteś sama, tak ? Hmm...no to się świetnie składa...
-Zostaw mnie, zboczeńcu! Pomocy !!!
-Zamknij się! Idziemy. -Złapał cię za nadgarstek i począł ciągnąć pomiędzy bloki. Ty dalej krzyczałaś, ale prawdopodobieństwo, że ktoś cię usłyszy było równe zeru.
-Pomocy ! Pomocy ! -nie poddawałaś się.
-Ej ! - usłyszałam za sobą krzyk. Też był to chłopak. Nie widziałaś go dokładnie, ale biegł w waszą stronę.- Zostaw ją !
-Nie mieszaj się gówniarzu, jeśli nie chcesz mieć potem problemów.
Chłopak jednak podszedł do niego i uderzył mocno w twarz. Tamten chciał mu oddać jednak chybił.
-Żegnam cię! - mężczyzna dostał jeszcze kilka razy, po czym uciekł grożąc nam.
-Nic ci nie jest ? Zrobił ci coś ? - wypytywał chłopak.
-Ale ma ładne oczy...
"Zaraz, czy ja to powiedziałam?"
-Dziękuję, a ty się cudownie rumienisz. Jak masz na imię?
-Jestem [T.I].
-Ja jestem Marc. Nic ci nie jest ?
-Nie, wszystko okej...Ał! -złapałaś się za brzuch.
-O cholera, jesteś w ciąży. Jak złapię tego chuja, to nogi z dupy powyrywam, uhh...
-Nic mi nie jest, naprawdę. Możesz już iść, poradzę sobie.
-Nie zostaniesz tutaj, zwariowałaś? Idziesz ze mną, i nie słyszę protestów.-złapał cie za dłoń.
-Ale...co, nie...nie ja nie chcę... - zmieszałaś się.
-Mój mózg o dziwo jeszcze jest na swoim miejscu, i wiem co robię. Chodź , naprawdę.
Uległaś mu i pozwoliłaś zawieść do jego domu. Na szczęście nikt nie zabrał twojej torby.
-Eee...Marc, bo jest taki mały problem.
-Tak ?
-Uciekłam od chłopaka... I zapomniałam piżamy.
-To nie jest problem, dam ci moją bluzkę. -Powiedział wysiadając z samochodu i idąc otworzyć ci drzwi. Zabrał od ciebie torbę i ruszyliście do drzwi. Miał duży dom, na prawdę duży.
-Mieszkasz sam ?
-Ehem...
-W takim wielkim domu ?
-No wiesz.... Jak się jest piłkarzem FC Barcelony , to można sobie pozwolić.
-Właśnie... Już wiem z kąd cie kojażę, taak.
*
-Chodź, pokażę ci twoją nową sypialnię.- uśmiechnął się.
-Zostaję tu tylko na jedną noc, mogę spać byle gdzie.
-Może jeszcze na podłodze, na pewno ci pozwolę... - Odparł po czym wprowadził cie do pokoju. Ściany były fioletowe a meble złote. Był to duży i przestronny pokój.
-Ładnie tu.
-To najładniejsza sypialnia ze wszystkich 10 .- uśmiechnął się, co odznaczyło jego  charakterystyczne kości policzkowe.
-Boziu, ale cudownie się uśmiechasz...
-Ty też.
-Co ?
-Mówię, że ty też się ładnie uśmiechasz.
-Dzięki... Ja wiesz... Chyba już pójdę spać.
-Jak coś to jestem na dole.
Gdy tylko wyszedł, usiadłaś na łóżku, i zaniosłaś płaczem.
Męczyło cię życie.
Czułaś to już od dawna, ale bałaś przyznać, nawet samej sobie. Miałaś kiedyś myśli samobójcze, jednak nie były one zbyt silne.
Nie wiedząc kiedy zasnęłaś.
Śnił ci się Marc.
#
Byliście razem nad jeziorem.
-[T.I] ?
-Tak ?
-Chciałem zrobić to wcześniej, jednak wiecznie coś przeszkadzało
Kocham cię. [T.I], czy zechcesz zostać moją żoną ? - chłopak uklęknął przed tobą.
-Marc, ja... ja... tak!
#
-[T.I] ?
Wystraszyłaś się głosu chłopaka
-Spokojnie, to tylko ja. Płakałaś przez sen, wiesz. -w  pokoju było ciemno, jednak doskonale widziałaś strach w jego oczach.
-Ja , nie, znaczy tak, znaczy nie wiem...Marc, czy to normalne, że osoba którą poznałeś zaledwie kilka godzin temu śniła o tobie?
-Raczej nie...ale czemu pytasz o to?
-Bo śniłeś mi się Marc.
-Ja ?
-Nie, Święty Mikołaj. A widzisz tu innego Marca, z tak cudownymi oczami jak twoje ? Bo ja nie, i prawdopodobnie nigdy nie zobaczę.-westchnęłaś. -Przepraszam.
*
Minął ponad miesiąc, ty dalej mieszkasz z Marciem. Nie pozwolił ci odejść. Jednak nie w tym tkwił problem. Problem tkwił w tym, że go pokochałaś.
-Cśśś , nie płacz, jestem z tobą,spokojnie.
Podniosłaś się i otarłaś łzy.
-Marc, bo wiesz...
-Coś się stało?
-Bo ja... Marc, ja cię kocham.Przepraszam...
-Ale za co ty mnie przepraszasz? [T.I] każdy ma prawo do miłości, nie możesz się tego wstydzić. -Odparł i przytulił cie.- Też cię kocham, w 99%.
-A ten setny?
-Nienawidzę cię, dla tego że kochasz takiego debila jakim ja jestem.
-Nie jesteś debilem. Jesteś najcudowniejszym człowiekiem na świecie. Uratowałeś mnie,mimo iż wcale nie musiałeś, zaopiekowałeś mną, nie wiedząc kim jestem. Kocham cię.
-Też cię kocham. I przepraszam, za to że nie dostrzegałem tego wcześniej.- odparł i pocałował cię.

Lel Marc <3
Mamy drugi imagin, mam nadzieję, że się spodoba. Jeżeli będą jakieś literówki, to postaram się poprawić :)

2 komentarze:

  1. Aaaaaaaaaa zajebiste super aaaaaa dzieki <3 Masz talent ooooo awwwwwwwwwww *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny !!
    Ja chcę kolejny. :)
    Mam nadzieję, że niedługo dodasz? :)

    OdpowiedzUsuń