Heeeej :D
No więc kolejny post opowiadania o Leo, i chyba ostatni, lub przedostatni :)
-Dasz mi swój numer?-zapytał nieśmiało, odrywając się ode mnie.
Podyktowałam mu swój numer, a on zapisał go sobie w telefonie.
-Więc pamiętaj, możesz na nas liczyć. Chcesz zostać sama?
Pokiwałam twierdząco głową, a ten wyszedł z mojego pokoju. Podkuliłam nogi pod głowę, chcąc zapomnieć choćby na chwilę. Oderwać się od rzeczywistości.
Ale nie umiałam. On powracał do mojej głowy.
-Cholera jasna...-wstałam i udałam do kuchni, by napić się trochę wody. Zabrałam telefon i wystukałam jego numer.
Raz.
Drugi...
Trzeci...
Odebral dopiero po czwartym sygnale.
-Czego?
-Nie możemy tego jakoś wyjaśnić? Ja cię kocham Thomas...
-Ale ja ciebie nie, musisz to zrozumieć, życie toczy się dalej, znajdź sobie kogoś innego, a mnie daj spokój.-warknął i rozłączył się.
Znowu popadłam w szloch.
"Ja chciałam tylko być potrzebna..."
Od tamtego zdarzenia minął miesiąc. Dalej jestem w Barcelonie, staram się zapomnieć o Thomasie, żyć nowym życiem bez niego. Utrata jego dosyć mnie zabolała, jednak zyskałam na tym równie dużo co straciłam. Lepiej poznałam chłopaków, zaprzyjaźniliśmy się wszyscy, świetnie się z nimi dogaduję, pomagają mi, wspierają w trudnych chwilach. Gerard jest dla mnie jak starszy brat, mimo iż jest strasznie roztrzepany, to wie kiedy ma się wygłupiać, a kiedy ma być poważny. Neymar zawsze umie rzucić jakimś głupkowaty żartem, co rozluźnia napiętą atmosferę. Cesc opiekuje się mną, wpiera mnie.
Traktuję ich wszystkich tak samo, no może z jednym wyjątkiem...
Ja i Leo zbliżyliśmy się do siebie, to on pierwszy wyciągnął do mnie pomocną dłoń, on pierwszy zaczął mnie wspierać. Czasami mam wrażenie, że go kocham.
Nie powinnam mówić "kocham cię", bo ludzie zbyt często używają tego słowa, przez co traci ono swoją wartość...
A kiedyś to było najpiękniejsze słowo na świecie...
Mniejsza z tym. Kocham go, ale nie umiem mu tego powiedzieć, bo boję się jego reakcji. Jesteśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi i nie chcę zepsuć tego, bo zależy mi na nim.
Chociaż podobno jak nam na czymś zależy powinniśmy o to walczyć do końca, przynajmniej tak zawsze mnie uczyli.
Tylko, że co ja mam zrobić?
Powiedzieć mu, że go kocham i mi na min zależy?
Chyba spaliłabym się ze wstydu!
Ale nie umiem już dłużej dusić tego w sobie.
Rozum mówi mi "Powiedz mu, wtedy będzie jeszcze lepiej", a serce "Jeśli kochasz, i nie chcesz zepsuć tego co zbudowaliście, to po prostu odpuść, daj sobie spokój, bo tylko pogorszysz sprawę".
A serce zawsze wie najlepiej i powinniśmy go słuchać.
Tylko, że problem jest taki, że ja go nigdy nie słucham, zawsze podążam za rozumem. Zwykle wychodzi i to na złe, ale...po prostu przyzwyczajenie...
-Pieprzony Messi.-mruknęłam pod nosem i zamknęłam książkę, której i tak nie czytałam. Zeszłam z parapetu w mojej sypialni i stanęłam przed lustrem wpatrując we własne odbicie.
-Może ty mi powiesz, co mam robić?-powiedziałam sama do siebie i odczekałam chwilę z myślą, że ja sama sobie na to odpowiem.
-Nie to nie.-odeszłam od lustra wzruszając ramionami.
Nie sądziłam, że aż tak będzie mnie to męczyć, że mnie to przerośnie.
"No jejku, nie mogę...ale muszę, bo mnie to zje"-pomyślałam, po czym wyszłam z pokoju hotelowego (oczywiście zamykając go wcześniej) i udałam do niego.Moje serce tłukło się jak szalone, bałam się, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Ale musiałam mu to powiedzieć.
Dotarłam pod jego pokój, zawahałam się chwilę, po czym zapukałam do drzwi. Otworzył po chwili.
-Lena? Hej.-uśmiechnął się i przytulił mnie na przywitanie, a ja stałam tam jak głupia.
-Hej...Musimy porozmawiać.-powiedziałam niepewnie.
-Coś się stało?-zapytał i przepuścił mnie w drzwiach, a ja weszłam do jego "domu".
-Tak naprawdę, to nic. Chcę ci tylko coś powiedzieć.
-Dobrze się składa, bo ja tobie też.-zaśmiał się.-Mów pierwsza.
-Widzisz, bo nie umiem już dłużej już nie mogę w sobie tego dusić.Leo ja...czuję coś do ciebie.Wydaje mi się, że cię kocham.-odparłam zamykając oczy.
Nastąpiła chwila ciszy. Dla mnie to nie była chwila, tylko długie, niekończące się godziny. Poczułam, że ktoś obejmuje mnie i przytula do siebie.
-Spójrz na mnie.-powiedział łagodnie, a ja podniosłam wzrok.-Nie możesz się tego wstydzić, każdy ma prawo do miłości. Prawda jest taka, że chciałem powiedzieć ci to samo.Kiedy tylko cię poznałem, spodobałaś mi się, mimo iż udawałaś niedostępną.
Znowu ta pieprzona cisza...
-Spróbujemy?-zapytał.
-Nie wiem czy to możliwe...
-A czemu nie? Zawsze można zaryzykować. Nie ryzykując, nie sprawdzisz siebie.
-Możemy spróbować.-uśmiechnęłam się przytulając do niego.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham, mimo iż znamy się niecały miesiąc, masz w sobie coś, co cenię nade wszystko.
Mężczyzna spojrzał głęboko w moje oczy i złączył nasze usta.
Nie wierzę, jeju :')
Skończyłam to opowiadania, a szkoda, bo napisałabym dalsze części losów Leny i Leo.
No to piszę teraz dalej, kolejne wasze zamówienia, teraz chyba będzie albo Neymar, albo James Rodriguez, o ile dobrze pamiętam.
Ledwo napisałam tą część bo nie miałam prawie internetu, ale jest cicho :D
Kocham was i dziękuję że jesteście ze mną <3333
Ooo dawaj o James'ie :D
OdpowiedzUsuńA opowiadanie super super super :D
Szkoda, że je skończyłaś, ale pisz dalej, i prosze napisz to o Jamies'ie <3
Pozdrawiaaam <3
Super :) Chętnie poczytałabym ich dalsze losy <3 Ja jestem, za imaginem o Neyu :)
OdpowiedzUsuńOooo wspaniały <3
OdpowiedzUsuń